Społeczeństwo

Po co nam wspólnota w dzisiejszym świecie
„Nie śmiać się, nie płakać, nie oburzać się, lecz rozumieć.” – Spinoza
Kiedy w Polsce skończył się komunizm, miałam 12 lat. Wystarczająco, by pamiętać to, że wielokrotnie jako dziecko brałam udział w manifestacjach i kontrdemonstracjach, które w tamtym czasie odbywały się w Gdyni i w Gdańsku. Na manifestacje te zabierali mnie ze sobą moi rodzice i choć dbali o moje bezpieczeństwo, to dziś z perspektywy czasu ktoś mógłby stwierdzić, że zabieranie dziecka w miejsca, gdzie istnieje realne zagrożenie życia, niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Sama zdaję sobie sprawę, że sytuacje, w których brałam udział, były niebezpieczne. A jednak jestem moim rodzicom za te doświadczenia wdzięczna. Nauczyły mnie one wielu rzeczy, w tym przede wszystkim tego, że jedną z najważniejszych wartości w życiu jest wspólnota. Bo choć jako kilkuletnie dziecko stałam nie raz naprzeciwko uzbrojonego ZOMO czy milicji, to z tamtego czasu nie pamiętam strachu. To, co pamiętam, to współdziałanie, wzajemna pomoc, energia i ogromna siła ludzi trzymających się za ręce.
Catastrophe compassion
Tę siłę wspólnoty czułam potem jeszcze kilka razy, już jako osoba dorosła. Być może nie w taki bezpośredni, fizyczny sposób, trzymając się za ręce. Ale czułam ją gdzieś w środku, wewnętrznie. Zresztą myślę, że czułam ją nie tylko ja. Jako społeczeństwo czuliśmy tę siłę i jedność tuż po katastrofie w Smoleńsku. W trakcie pandemii COVID-19. Czuliśmy ją i czujemy także w przypadku katastrof naturalnych, huraganów, powodzi – ja sama czułam ją latem 1997 roku, podczas tej dramatycznej powodzi, kiedy wszyscy mieszkańcy Wrocławia walczyli o ocalenie Ostrowa Tumskiego, choć przecież byłam wtedy w Gdańsku. Wreszcie czujemy ją dziś, gdy trwa wojna na Ukrainie.
To, że ta siła pojawia się tak regularnie, nie jest niczym zaskakującym. To naturalny odruch – w naukach społecznych określany jako catastrophe compassion1. Po pierwszym szoku, strachu, niepokoju, poczuciu beznadziei i braku wpływu, ludzie zaczynają sobie wzajemnie pomagać. Badania konsekwentnie pokazują, że ludzie są zdecydowanie bardziej prospołeczni podczas katastrofy i bezpośrednio po niej. Taka postawa – pomaganie innym, jedność i wspólnota wobec zagrożenia – daje człowiekowi poczucie sprawczości, wpływu i kontroli nad własnym życiem, zwiększa też jego poczucie szczęścia, o ile w ogóle można mówić o szczęściu w takich trudnych sytuacjach.
Polaryzacja
Problem polega na tym, że po tym pierwszym okresie jedności, wracamy znów do stanu wyjściowego, czyli do polaryzacji. Tak było po katastrofie w Smoleńsku – polskie społeczeństwo podzieliło się wówczas tak, że obecnie podziały te wydają się niemożliwe do zasypania. Tak było podczas pandemii COVID-19 – najpierw się zjednoczyliśmy, a potem znów podzieliliśmy, choćby w tym najbardziej widocznym wymiarze, tj. na tych, którzy się szczepią i na tych, którzy tego nie robią. Ten powrót do podziałów zaczyna następować również teraz, po trzech tygodniach wojny na Ukrainie. Widzimy pierwsze pęknięcia w wypowiedziach dziennikarzy, polityków, osób publicznych i członków społeczeństwa.
I żeby było jasne. Polaryzacja to nie jest niezgadzanie się ze sobą. Niezgadzanie się ze sobą jest zdrowe i naturalne. Polaryzacja jest wtedy, kiedy odmawiamy siedzenia w jednym pokoju z osobą, która ma odmienne poglądy. Kiedy odmawiamy jej podania ręki. Kiedy nie chcemy z nią rozmawiać. Kiedy rozmowa zamienia się w lawinę przekleństw bądź pogardę. Polaryzacja jest wtedy, kiedy w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że podziały należy instytucjonalizować; że należy przyjąć do wiadomości, że tak wygląda nasze społeczeństwo. Polaryzacja jest wtedy, kiedy obśmiewa się jedność; kiedy szydzi się z solidarności i wspólnoty. Polaryzacja jest wtedy, gdy podziały ulegają petryfikacji. Gdy widzimy, że społeczeństwo podzieliło się na dwa plemiona, które nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu ani wspólnego języka; które nie widzą żadnych punktów wspólnych; które wzajemnie się nienawidzą i zwalczają.
Myślę, że każdy z nas rozumie, czym jest polaryzacja, bo doświadczył jej sam w codziennym życiu. Z badania, które zrealizowaliśmy na początku marca, wynika, że prawie 80% Polaków (vide wykres poniżej) zgadza się ze stwierdzeniem: „Uważam, że polskie społeczeństwo w całym moim życiu nie było nigdy tak podzielone jak teraz.” Pęknięcia, które obserwujemy, widoczne są bowiem nie tylko na osi politycznej, ale także na osi społecznej. Widzimy te pęknięcia w rodzinie, przy świątecznym obiedzie, w pracy; widzimy je podczas wydarzeń sportowych i rozrywkowych.
Źródło: infuture.institute, marzec 2022; N=1074.
Ale polaryzacja dotyczy nie tylko polskiego społeczeństwa. Polaryzacja to bardzo szeroki proces, który obejmuje też Stany Zjednoczone (badania wskazują, że polaryzacja tam jest najwyższa2) i większość krajów w Europie – zwłaszcza tych, które zmagają się z kryzysami ekonomicznymi (Włochy, Hiszpania, Grecja) i kryzysami migracyjnymi (Francja, Niemcy, Holandia). Polaryzacja trwa od dłuższego czasu, tak naprawdę od lat 20. ubiegłego wieku, a w ciągu tylko ostatniej dekady wskaźnik polaryzacji zwiększył się prawie trzykrotnie3.
Przyczyny
Ten drastyczny wzrost polaryzacji w ostatnich 10-12 latach można wytłumaczyć kryzysem finansowym, który miał miejsce w 2008 roku. Polaryzacja wynika bowiem z czynników ekonomicznych. Kryzys gospodarczy i związane z nim bezrobocie, zwolnienia z pracy, podwyżki cen sprzyjają nierównościom społecznym. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości jest i bardziej widoczne, i bardziej odczuwalne, co wyzwala napięcia między tymi, którym wiedzie się lepiej, a tymi, którym wiedzie się gorzej. Ale na polaryzację wpływają też inne czynniki, nie tylko ekonomiczne. Przede wszystkim wymienić należy tu czynniki społeczne – takie, jak chociażby intensywne zmiany demograficzne. Z jednej strony mamy starzejące się społeczeństwo, z drugiej wchodzące na rynek pracy młode pokolenia, generacja Z czy Alpha. W konsekwencji prowadzi to do sytuacji, gdy w jednej firmie pracują ze sobą, często przy jednym projekcie, trzy, cztery pokolenia, z których każde jest na innym etapie życia, ma inne oczekiwania, podejście do pracy. Naturalnie powoduje to napięcia i niemożność dogadania się. Polaryzacji sprzyja też kultura strachu, w której żyjemy – od 2001 roku istnieje stałe zagrożenie terroryzmem, a w związku z kryzysami, w których ciągle jesteśmy (ekonomicznym, klimatycznym, energetycznym) pogłębia się poczucie niepewności. Do tego wszystkiego dochodzi trwająca od ponad dwóch lat pandemia COVID i związany z nią lęk. Kiedy rośnie niepokój, rośnie też agresja. To biologiczna reakcja, tzw. fight or flight – w sytuacji zagrożenia człowiek albo ucieka, albo właśnie podejmuje walkę – nawet jeśli tą walką jest po prostu przemoc słowna.
Na wzrost polaryzacji mają też wpływ czynniki technologiczne – przede wszystkim postępująca algorytmizacja, która zamyka nas w bańkach informacyjnych; sprawia, że widzimy wciąż te treści, które podbijają nasze poglądy. Badania pokazują, że nawet jeśli do naszej bańki przedostanie się inny pogląd, nie umiemy go przyjąć, tylko jeszcze bardziej radykalizujemy się we własnych opiniach4. Sytuację pogarszają także kampanie dezinformacyjne, fake newsy, farmy trolli, których celem jest podzielenie społeczeństwa oraz wywołanie skrajnych, silnych emocji. Nie pomagają zupełnie mechanizmy w mediach społecznościowych, które działają raczej jak paliwo – podsycają i tak już napiętą atmosferę.
Na polaryzację ma także wpływ związana z czynnikami technologicznymi zmiana naszego stylu życia. Coraz bardziej zanurzamy się w świecie cyfrowym, więc przestrzeń do interakcji bezpośrednich, do rozmów twarzą w twarz staje się coraz mniejsza. Im mniej takich wspólnych przestrzeni i aktywności, tym bardziej pogłębiają się antagonizmy, obniża się nasza empatia, a nie mając ze sobą kontaktu, nie mamy też jak zweryfikować negatywnych i nieprawdziwych opinii na temat „innych”.
Allan Wexler, Table for the Typical House, Biennale di Architettura, Wenecja, czerwiec 2021.
I wreszcie tzw. ekonomia uwagi, w której żyjemy od momentu upowszechnienia się internetu. Priorytetyzuje ona sensację, emocje, skrajne opinie nad obiektywizmem. W ekonomii uwagi fakty nie mają znaczenia. W ekonomii uwagi ważna jest radykalizacja wypowiedzi i zachowań tylko po to, żeby jeszcze bardziej się wyróżnić; żeby w ogóle zostać zauważonym. Ekonomia uwagi monetyzuje nasze emocje – na tym polega dziś model biznesowy większości spółek mediowych. W interesie mediów jest wzbudzanie i podtrzymywanie silnych emocji – silne emocje sprawiają bowiem, że mamy potrzebę dłuższego spędzania czasu w danym medium, aby te emocje rozładować.
Konsekwencje
W pierwszej kolejności wszystko to prowadzi do spadku poziomu debaty publicznej. Dyskusje nie toczą się już na temat kwestii merytorycznych, ale opierają się o język. Przekraczane są kolejne granice nie tylko w społeczeństwie – wystarczy popatrzeć na „dyskusje” na Twitterze czy Facebooku – ale też wśród polityków, osób publicznych czy dziennikarzy. W konsekwencji jednak konsekwencje są zdecydowanie poważniejsze – następuje stałe rozbicie norm społecznych i pojawia się zjawisko określane jako utrata spójności społecznej. Różne grupy, które normalnie funkcjonują w społeczeństwie, nie są w stanie z szacunkiem się ze sobą nie zgadzać. Dochodzimy do sytuacji, kiedy kompromis, szukanie wspólnych punktów traktowane jest jak zdrada.
W spolaryzowanym społeczeństwie szybciej i intensywniej rozprzestrzenia się także dezinformacja. Nie ma jej jak sprostować ani wyjaśnić, bo „plemiona” nie mają ze sobą kontaktu. Polaryzacja jest też zagrożeniem dla demokracji w ogóle – w spolaryzowanym społeczeństwie ludzie tracą zaufanie do rządów, do mediów, tracą zaufanie do siebie nawzajem i szeroko do systemu (np. niechętnie uczestniczą w wyborach, bo nie czują, że na cokolwiek mają wpływ). W spolaryzowanym społeczeństwie łatwo wprowadzić chaos i łatwiej je zdestabilizować.
W długim terminie spolaryzowane społeczeństwo nie jest w stanie dojść do porozumienia, zwłaszcza w kwestii tych problemów, z którymi nie poradzimy sobie jako jednostki; w obliczu których musimy działać wspólnie. Mówię tu o wszystkich kryzysach, przed którymi stoimy obecnie – tych związanych z naszym bezpieczeństwem i naszą przyszłością. Mówię o koniecznych zmianach gospodarczych i napięciach geopolitycznych; o transformacji klimatycznej, o kryzysach zdrowotnych i o rozwoju technologii, w tym biologii syntetycznej, inżynierii genetycznej, neurotechnologii, czy sztucznej inteligencji.
Przeciwdziałanie
Z tego powodu każdy z nas – my sami, politycy, media, biznes – powinien pracować na rzecz eliminacji polaryzacji. Tym bardziej, że duża część polskiego społeczeństwa jest polaryzacją po prostu zmęczona. Blisko 90% (sic!) Polaków zgadza się ze stwierdzeniem: „Jestem zmęczony/ zmęczona polaryzacją społeczną i polityczną widoczną w ostatnich latach zarówno w przestrzeni prywatnej, jak i publicznej.”
Źródło: infuture.institute, marzec 2022; N=1074.
Ale tak jak powiedziałam – polaryzacja to proces, który trwa; jest jak rozpędzony pociąg – nie można go zatrzymać natychmiast. Nawet jeśli uda nam się wyeliminować te czynniki, o których wspomniałam: kwestie nierówności społecznych, dezinformacji, algorytmów – polaryzacja nie zniknie. Dlatego to, czego dziś potrzebujemy, to aktywne, długoterminowe i podejmowane na wielu poziomach jej przeciwdziałanie. Jak to zrobić?
Po pierwsze próbować rozumieć samo zjawisko. Im lepiej rozumiemy mechanizmy odpowiedzialne za pogłębianie się polaryzacji, tym łatwiej można je eliminować lub im zapobiegać. Nieustająco uważam, że edukacja w każdym aspekcie naszego życia jest największym gwarantem jego jakości.
Po drugie, możemy budować na tym, co obserwujemy dziś. Sytuacje takie jak ta obecna, kiedy toczy się wojna na Ukrainie, pokazują nam, że to wszystko, czego potrzebujemy, za czym tęsknimy, o czym wspominamy, że nam brakuje – wspólnota, solidarność, odwaga i wsparcie – to wszystko mamy w sobie. Sytuacje takie jak obecna pokazują nam, że mimo różnych poglądów, różnego wieku i różnych doświadczeń możemy być społeczeństwem zjednoczonym, działającym wspólnie, inkluzywnym, pełnym empatii i współczucia. Że możemy być społeczeństwem idealnym. To ogromny kapitał, do którego możemy sięgać. Pięknie pisze o tym Rebecca Solnit w swojej książce A Paradise Built in Hell: „Choć sama w sobie straszna, katastrofa bywa czasem tylnymi drzwiami do raju; raju, w którym jesteśmy tymi, którymi mamy nadzieję być; w którym wykonujemy pracę, której pragniemy i w którym jesteśmy opiekunami naszych braci i sióstr.”5
Można też ludziom pokazywać, że mimo największych różnic zawsze istnieje coś, co ich łączy. Głęboko wierzę, że tym czymś są wartości. Z tego powodu pod koniec ubiegłego roku zrealizowaliśmy badanie, w którym zapytaliśmy Polaków wprost: Czy wierzysz, że istnieją wartości, które są wspólne dla wszystkich ludzi? 71% Polaków odpowiedziało, że tak. Co więcej – okazało się, że ludzie wierzą w to, że mamy wspólne wartości niezależnie od tego, jaki mają światopogląd – konserwatywny czy liberalny. Wśród najważniejszych wymienionych wartości znalazły się: bezpieczeństwo, sprawiedliwość, wolność, szacunek, rodzina, zdrowie, tolerancja. Wiele z nich to te same wartości, o które dziś walczą Ukraińcy.
Oræ – Experiences on the Border, Pawilon Szwajcarii, Biennale di Architettura, Wenecja, czerwiec 2021.
Ale należy zacząć też od siebie, przede wszystkim nauczyć się zarządzać swoją własną złością. Bo, owszem, złość to bardzo potrzebna emocja – pokazuje nam, że jakaś nasza ważna potrzeba nie została zaspokojona; że coś budzi naszą wielką frustrację. Ale jak powiedziała kiedyś Scilla Elworthy, brytyjska aktywistka, działaczka na rzecz pokoju, trzykrotnie nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla: „Anger is like gasoline. If you spray it around and somebody lights a match, you’ve got an inferno. [But] if we can put our anger inside an engine, it can drive us forward.” Chodzi więc o to, by nie przekraczać granic, by samemu, w swoich wypowiedziach dbać o poziom debaty publicznej – niezależnie od tego, jak zachowują się inni. Pamiętać, że słowa ranią; że po drugiej stronie jest człowiek. Przestać oceniać się wzajemnie, dzielić świat na „my-oni”. Dostrzegać, jak wiele mamy ze sobą wspólnego, nawet jeśli różnimy się poglądami. Działać na rzecz większego dobra.
W obszarze społeczno-politycznym naciskać na polityków i media, by rezygnowali ze skrajności, nawet jeśli skrajności klikają się najbardziej. Przypominać im i sobie, że sercem demokracji jest kompromis, konstruktywna debata i szacunek dla drugiego człowieka. Dbać o higienę informacyjną, unikać tych mediów, które operują głównie clickbaitami i podbijają nasze emocje – nawet jeśli to medium ma podobne poglądy do naszych.
W obszarze edukacji – uczyć dzieci krytycznego myślenia; rozumienia tego, że świat nie jest czarno-biały, że istnieją wyjątki od reguły, że ludzie się różnią, a nasz świat jest skomplikowanym systemem. Uczyć społeczeństwo postawy i-i a nie albo-albo. Przeciwdziałać dezinformacji – uczyć społeczeństwo, jak rozpoznawać fake newsy i te mechanizmy, których celem jest wzbudzanie silnych emocji. Uczyć dzieci i młodzież zarówno logicznego myślenia, jak i myślenia sercem, opartego na empatii.
I wreszcie biznes. Jego rola w przeciwdziałaniu polaryzacji jest większa niż moglibyśmy sądzić. Z raportu Edelmana6 wynika, że w ostatnich latach spada zaufanie do rządów, mediów i NGO-sów. Jedynym graczem, do którego zaufanie utrzymuje się na tym samym poziomie lub wzrasta, jest właśnie biznes. Oznacza to, że w niepewnych czasach ludzie kierują się w stronę firm. Zamiast pogłębiać polaryzację i wpisywać się w zasady ekonomii uwagi, która także od biznesów oczekuje zajęcia stanowiska w spornych kwestiach – bycia za lub przeciw – przedsiębiorstwa mogą aktywnie polaryzacji przeciwdziałać. Mogą do tego wykorzystywać własne media, często z ogromnymi zasięgami, by dbać tam o nieużywanie wykluczającego, toksycznego języka. Mogą tam wspierać merytoryczne, oparte na faktach dyskusje i budować wizerunek w oparciu o spójność społeczną (tak jak kilka lat temu zrobiła to duńska telewizja TV2 w ramach kampanii All that we share). W ramach kampanii CSR mogą pracować na rzecz zmniejszania podziałów, wskazywać ludziom to, co ich łączy, a także umożliwiać i promować szerokie dyskusje, prezentujące wiele poglądów jednocześnie (w Polsce takie działania podejmuje chociażby założona przez Wawrzyńca Smoczyńskiego Fundacja Nowej Wspólnoty, w USA była to inicjatywa America in One Room). Wreszcie mogą stwarzać możliwości do budowania bliskich, znaczących relacji między ludźmi – zwłaszcza, że firmy wciąż są miejscem, w których możliwe są bezpośrednie, fizyczne rozmowy i interakcje; gdzie wciąż przecież spotykają się ludzie o różnych poglądach, ale pracujący wspólnie dla jednego celu.
Przyszłość
Wiele osób pyta mnie dziś, jak wojna na Ukrainie wpłynie na wydaną przez nas na początku roku mapę trendów. Wszystkie opisane na niej megatrendy i trendy pozostają w mocy, choć z pewnością duża część z nich się nasili. Mam tu na myśli wszystkie kwestie związane z deglobalizacją, kryzysem surowcowym, przerwanymi łańcuchami dostaw, wojną wpływów, haktywizmem czy migracjami. Utrata spójności społecznej i polaryzacja to jeden z siedmiu najważniejszych megatrendów na tegorocznej mapie. Wielokrotnie wspominałam jednak, że w prognozowaniu przyszłości nie chodzi tylko o to, żeby precyzyjnie przewidzieć przyszłość, ale żeby przewidzieć ją na tyle wcześnie, by móc ją jeszcze zmienić.
Dziś stoimy więc przed wyborem. Jedna droga to dalsze pogłębianie polaryzacji, my versus oni, utrata spójności społecznej i związane z nią konsekwencje. Druga droga to zjednoczone, współdziałające społeczeństwo, które składa się z różnych ludzi o różnych poglądach, a jednocześnie buduje na wspólnych wartościach, co do których zgodziliśmy się, że są ważniejsze niż wszystko inne. Tym bardziej, że zdecydowana większość polskiego społeczeństwa chce – i są to niesamowite wyniki – żeby dwa wrogo nastawione do siebie obozy znalazły punkt wspólny, który pomoże im dojść do porozumienia.
Źródło: infuture.institute, marzec 2022; N=1074.
Jesteśmy dziś w stanie jedności, solidarności i wspólnoty, stojąc w obronie wartości, w które sami głęboko wierzymy. Ale polaryzacja to samonapędzające się zjawisko i z pewnością wkrótce wróci, także z pomocą kampanii dezinformacyjnych. Odbudowa naszego spolaryzowanego społeczeństwa powinna zacząć się jak najszybciej i to na wielu poziomach jednocześnie – na poziomie indywidualnym, firmowym, edukacyjnym, mediowym i politycznym. Tak, byśmy mimo różnic, umieli odnaleźć nasze poczucie przynależności. Bo tylko w ten sposób możemy poradzić sobie z wyzwaniami, które przed nami.
PRZYPISY:
1Zaki, Jamil. „Catastrophe Compassion: Understanding and Extending Prosociality Under Crisis.” Trends in Cognitive Sciences 24.8 (2020): 587-589.
2U.S. is polarizing faster than other democracies, study finds; January 21, 2020.
3Casal Bértoa Fernando, Rama José. „Polarization: What Do We Know and What Can We Do About It?” Frontiers in Political Science 3 (2021).
4Bail, C. A. et al. „Exposure to opposing views on social media can increase political polarization.” Proceedings of the National Academy of Sciences, 115 (2018): 9216–9221.
5Rebecca Solnit, A Paradise Built in Hell: The Extraordinary Communities That Arise in Disaster, Penguin Books, 2009, s. 3.
Zdjęcie na głównej zrobiłam w pawilonie Mobility na Dubai EXPO 2020 w grudniu 2021.