Internet

Wyzwanie 2021: switching to dumbphone
Ok. W końcu się zebrałam. Od wczoraj nie korzystam już ze smartfona, przełączyłam się na dumbphone. Plan jest taki, żeby korzystać z niego przez najbliższy miesiąc (do 18/02) w ramach eksperymentu badawczego na samej sobie. Być może jednak efektem tego eksperymentu będzie to, że ze smartfona zrezygnuję już na zawsze. Oczywiście, to nie jest tak, że pozbywam się teraz internetu zupełnie. Rezygnuję z niego w swojej kieszeni, z możliwości dostępu do niego w każdej sekundzie swojego życia.
Dumbphone vs smartfon – podstawowe różnice
W obecnym telefonie (Nokia 8110 4G, system KaiOS) mam możliwość dzwonienia, wysyłania wiadomości sms i teoretycznie WhatsApp. Niestety, ekran jest tak mały (vide zdjęcie poniżej), że próba pisania/ czytania wiadomości na nim, zwłaszcza przy wadzie wzroku +3,5 dioptrii :)), jest dość karkołomna. Utrudnieniem jest też sposób pisania wiadomości – żeby napisać jeden wyraz, trzeba najpierw po kolei przeklikać wszystkie litery alfabetu :). Zajmuje to wieczność – więc wolę… nie pisać. Ekran nie jest dotykowy, nie ma słownika ani automatycznego uzupełniania wyrazów. Nie uruchomiłam też funkcji odbierania maili. Facebooka, Twittera, Instagrama i innych mediów społecznościowych nie ma w nim ogóle.
Na zdjęciu powyżej: mój nowy dumbphone vs mój stary smartfon. Zwracam uwagę przede wszystkim na wielkość ekranu.
Dumbphone: dlaczego
O tym, żeby zrezygnować ze smartfona, myślałam już w ubiegłym roku. W 2019 roku kupiłam w kampanii na Indiegogo telefon Mudita Pure (którego hasło brzmi: Enjoy life. Offline) – ale do dziś na niego czekam, nie udało się bowiem wciąż jeszcze uruchomić masowej produkcji. Miałam bowiem poczucie, że z telefonem i w telefonie spędzam zbyt wiele czasu. Smartfon pełnił funkcję mojego drugiego komputera. To znaczy, na stacjonarnym komputerze pisałam np. jakiś tekst, ale na maile odpowiadałam już w telefonie. Sięgałam po niego także w zasadzie w każdej wolnej chwili – stojąc na światłach w samochodzie, w poczekalni, na lotnisku, w pociągu i samolocie, wieczorem w łóżku. Oczywiście, próbowałam korzystać z niego świadomie. Miałam więc ustawione powiadomienia w mediach społecznościowych informujące o przekroczeniu czasu (30min dziennie na serwis). Ikonki serwisów społecznościowych przerzuciłam na trzeci ekran tak, żeby nie mieć ich pod ręką i nie sięgać po nie odruchowo. Miałam zainstalowaną aplikację StayFree, która monitorowała mój dzienny czas przed ekranem. I wreszcie, w domu ustaliliśmy m.in., że nie wnosimy telefonów do sypialni w ogóle. A mimo to, wg aplikacji StayFree, wciąż spędzałam w telefonie 6h dziennie.
Amisze
Największą inspiracją okazali się dla mnie jednak amisze. Poznałam ich lepiej, robiąc research do jednego z rozdziałów swojej książki. W powszechnej opinii amiszów uważa się za przeciwników technologii. Badania tej społeczności pokazują jednak coś zupełnie innego. Otóż korzystają oni z technologii, powiedziałabym, że nawet bardzo intensywnie, ale w inny sposób niż my. Podczas gdy my każdą nową technologię akceptujemy w zasadzie od razu, w momencie, gdy ona wchodzi, amisze podchodzą do każdej technologii bardzo selektywnie. Oznacza to, że najpierw ją testują, a potem wprowadzają, ale tylko wówczas, gdy pozostaje ona w zgodzie z wartościami, w które wierzą. Jedną z najważniejszych dla nich wartości są relacje międzyludzkie. Z tego powodu amisze nie korzystają z telefonów i komputerów w domu – istnieje, zbyt duże ryzyko, że telefon może przerwać jakąś wspólnie wykonywaną czynność – obiad, rozmowę – ale wielu z nich korzysta z telefonów w miejscu pracy. John Hostetler, jeden z najbardziej znanych autorów książek poświęconych amiszom (urodzony zresztą w społeczności amiszów), uważa, że podejście amiszów nie jest odrzuceniem postępu technologicznego, ale jego inną formą. Podobnego zdania jest również Kevin Kelly, jeden z najwybitniejszych współczesnych myślicieli technologicznych. Twierdzi on, że amisze: „Stworzyli swego rodzaju cywilizację, która oferuje cenne wskazówki, jak zrównoważyć dobre i złe strony technologii.” Stwierdziłam, że przetestuję to podejście na sobie :).
Pierwsze trudności
Po pierwszym dniu widzę, że rezygnacja ze smartfona jest dość sporym utrudnieniem w codziennym funkcjonowaniu. Jeśli mam być szczera, na razie widzę same minusy :). Abstrahując od tego, co napisałam wyżej (mały ekran, wolne pisanie, niewielka możliwość komunikacji – w porówaniu z tym, co miałam dotychczas :)), problemem jest dla mnie:
- słuchanie muzyki – jestem heavy userką Spotify, słucham muzyki przede wszystkim w trakcie treningów (długie wybiegania, jazda na trenażerze) oraz w samochodzie (kiedy jestem sama i mogę słuchać muzyki oraz słów, bo nikt do mnie nic nie mówi :)); problem słuchania w trakcie treningów rozwiązałam – mam Spotify w zegarku, wystarczyło zgrać playlisty i podłączyć bezprzewodowe słuchawki; w samochodzie problem jest nie do przejścia – słucham radia, ale tu się pojawił kolejny problem, bo mając dumbphone, nie mogę korzystać też z Shazama (który służył mi od wielu lat do automatycznego rozpoznawania utworów muzycznych, które mi się podobają);
- kalendarz – nie wyświetlają mi się powiadomienia, więc rano muszę sprawdzać, co mam zaplanowane na dany dzień; dodatkowa rzecz do pamiętania, wcześniej mogłam to zrzucić sobie z głowy;
- Garmin Connect – aplikacja, z kórej korzystam podczas treningów – wcześniej mogłam śledzić wszystkie swoje parametry fizjologiczne i stan wytrenowania bezpośrednio w aplikacji w telefonie, teraz muszę przejść na aplikację webową; jedyny plus – zegarek mam podłączony do domowego WiFi, więc wszystkie dane zgrywają się automatycznie, uf :);
- korzystanie z Instagrama – Facebook uniemożliwia dodawanie postów z poziomu aplikacji webowej (ma to na celu zmuszenie użytkowników do korzystania z wersji mobilnej, w której spędzają naturalnie więcej czasu) – musiałam więc zhakować IG 🙂 (dodaję teraz posty na komputerze, przez przeglądarkę Chrome, przy użyciu Developer Tools – nie jest to zbyt intuicyjne, ale do zrobienia :)).
Co dalej
Zamierzam konsekwentnie korzystać z dumphone’a przez najbliższy miesiąc. Mam nadzieję, że po tym czasie będę w stanie napisać całą listę plusów. Dam znać :). Dodam tylko, że jest to reedycja telefonu, z kórego korzystał Neo w Matriksie. Tak więc… #tookaredpill :).