Internet

Bracia Grimm, Orwell i współczesna cancel culture [wyniki eksperymentu społecznego]
Pierwszy raz Rok 1984 George’a Orwella czytałam ponad dwadzieścia lat temu. Jakoś w liceum, niedługo po obaleniu komunizmu w Polsce. Orwell napisał tę książkę w 1948 roku, mając za sobą doświadczenia II wojny światowej i stalinizmu. I tak ją też wtedy rozumiałam. Sięgnęłam po nią drugi raz niedawno, pracując nad swoją książką, a dokładnie pisząc fragment o hakowaniu umysłów. I jej aktualność we współczesnym świecie – świecie Big Tech, algorytmów, mediów społecznościowych, wręcz mnie uderzyła. Wszechobecne teleekrany śledzące każdy krok i słyszące każde słowo, to nic innego jak nasze smartfony. Nowomowa, którą Partia wymyśliła po to, aby zawęzić zakres myślenia i w wyniku której ograniczono do minimum zasób słów, przypomina mi zestawy emotikonek i gifów, którymi posługujemy się dziś – zamiast wyrażać swoje emocje we własny, indywidualny sposób, mamy do dyspozycji kilkadziesiąt kodów, które przygotował ktoś inny i z których korzystają wszyscy. Dwie Minuty Nienawiści, w których biorą udział codziennie mieszkańcy Oceanii, przypomina wszechobecny hejt w internecie. I wreszcie ewaporowanie ludzi – “Twoje nazwisko usuwano z ksiąg metrykalnych, wymazywano każdy ślad tego, co robiłeś w życiu, twoje krótkie istnienie zostawało zdementowane i zapomniane. Likwidowano cię, unicestwiano; mówiono o tobie, że zostałeś ewaporowany.”1 – to nic innego jak współczesna cancel culture.
Cancel culture w teorii…
Cancel culture można traktować szeroko – jako pewien rodzaj “sprawiedliwości społecznej”2, potępienia zachowań szkodliwych i nieakceptowanych, chociażby takich jak pedofilia czy molestowanie seksualne. Ale można ją traktować wąsko – jako formę społecznego linczu, jeśli ktoś wygłasza odmienne poglądy od naszych. Schemat działania jest jednak zawsze ten sam. Oto ktoś – osoba publiczna, aktor, polityk, celebryta, youtuber, firma robi lub mówi coś, co ogólnie lub tylko według niektórych osób jest obraźliwe lub nie do przyjęcia. Następuje więc reakcja w mediach społecznościowych – na Twitterze, Facebooku, na Instagramie, w komentarzach etc. nawołująca wprost do “skasowania” danej osoby, w tym do skasowania jej konta w mediach społecznościowych, do zwolnienia jej z pracy, do bojkotu jej samej lub – jeśli chodzi o firmę – do bojkotu jej produktów. W “kasowanie” danej osoby wpisują się również wszystkie mechanizmy z obszaru tzw. social shamingu – memy, obelgi, pogardliwe komentarze. I choć obecnie cancel culture próbuje się dziś upolityczniać – prawa strona sceny politycznej uważa, że to cecha lewicowych aktywistów, a lewa, że prawicowych – dotyczy ona całej społeczności.
Orwell pisał: “Najgorsze (…) było nie to, iż człowiek czuł się zmuszony do takiego zachowania, ale że nie umiał się wręcz powstrzymać od przyłączenia do zbiorowego obłędu. Już po trzydziestu sekundach udawanie stawało się zbędne. Ohydna ekstaza strachu i mściwości, pragnienie mordu, zadawania tortur, miażdżenia kilofem twarzy płynęły przez całą grupę jak prąd elektryczny, przemieniając wszystkich wbrew ich woli w toczących pianę, rozwrzeszczanych szaleńców. Ta przemożna furia była abstrakcyjnym, nieukierunkowanym uczuciem, które z łatwością skupiało się na tym lub innym celu niby płomień lampy lutowniczej.”3
…i w praktyce
“(…) uczuciem, które z łatwością skupiało się na tym lub innym celu.” – jak bardzo to zdanie jest prawdziwe w kontekście współczesnej cancel culture najlepiej zobaczyć na przykładach tylko z ostatniego miesiąca.
12 listopada 2020
Kasia Gandor, znana youtuberka, blogerka, biotechnolożka opublikowała film na temat dyskryminacji kobiet. Fala hejtu, która się na nią po nim wylała, w dużej mierze od mężczyzn, sprawiła, że Kasia zmuszona była zamknąć komentarze pod filmem.
17 listopada 2020
Candace Owens, amerykańska konserwatywna komentatorka polityczna, wrzuciła na swój profil na Twitterze okładkę amerykańskiego Vogue’a, na której znajdował się Harry Styles w sukience i dodała swój komentarz: “Bring back manly men”. Hejt za to wylał się nie tylko na nią, ale także na jej rodzinę. Niektóre osoby urządzające jej “dwie minuty nienawiści” posunęły się bowiem do tego, by wykorzystać prywatne zdjęcia jej męża i teścia (którzy nie są osobami publicznymi) i udostępnić je w mediach społecznościowych z ironicznymi hasłami typu “twój mąż/ teść chyba nie są wystarczająco męscy”. W historii tej nastąpił zresztą istotny zwrot akcji. “W obronie” Harry’ego Stylesa stanęła bowiem Noah Cyrus (siostra Miley Cyrus), która na swoje stories na Instagramie wrzuciła zdjęcie okładki Vogue’a z komentarzem skierowanym do Owens: “he wears this dress better than any of u nappy ass heauxz”. Płomień lampy lutowniczej, o którym pisał Orwell, skierował się natychmiast na nią – opinii publicznej nie zbulwersowały jednak przekleństwa ass czy hoe, ale słowo nappy, które wypowiedziane do czarnoskórej kobiety uznawane jest za rasistowską obelgę. Ostatecznie, po ataku społeczności na jej profile w social media Noah Cyrus usunęła wpis i przeprosiła Candace Owens, tłumacząc, że nie znała znaczenia tego słowa4.
1 grudnia 2020
Sprzeciw wobec koszulki z pijanym Św. Mikołajem i reniferem wyprodukowanej przez Reserved w konsekwencji sprawił, że Reserved wycofało ją ze sklepów offline i online.
4 grudnia 2020
Kontrowersje wokół nominacji wywiadu Beaty Lubeckiej z Margot do nagrody Grand Press skończyły się usunięciem całej kategorii z konkursu.
4 grudnia 2020
Kontrowersje wokół słowa “julka” w ramach konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku organizowanego przez PWN sprawiły, że w tym roku takie słowo nie zostało wyłonione.
5 grudnia 2020
Letitia Wright, aktorka znana chociażby z filmu Czarna Pantera, wrzuciła na swój profil na Twitterze link do 70-minutowego filmu, który zawierał sceptyczne treści wobec szczepionki na koronawirusa. Natychmiast została za to zaatakowana. Najpierw odniosła się do tych ataków, pisząc: “if you don’t conform to popular opinions. but ask questions and think for yourself… you get cancelled”, ale kilka godzin później całkowicie usunęła swój profil i na Twitterze, i na Instagramie.
14 grudnia 2020
Krzysztof Gonciarz, znany vloger, twórca wideo i aktywista społeczny, opublikował na swoim profilu na FB komentarz do zbiorowego pogrzebu “abortowanych płodów”5 zorganizowanego przez Fundację Nowy Nazaret, w wyniku czego kilka dni później na Twitterze urządzono mu #gonciarzisoverparty6.
Takie przykłady można wymieniać w nieskończoność. Ale w cancel culture wniosek jest jeden – nie ma znaczenia, co napiszesz – zawsze może znaleźć się ktoś, kto uzna, że trzeba cię za to skasować.
Wolność słowa
Oczywiście, w tym miejscu pojawia się też pytanie o wolność słowa i jej granice. To szeroki temat, więc tu bardzo krótko. Miałam ciekawą wymianę zdań na ten temat jakiś czas temu z Leszkiem Jażdżewskim, redaktorem naczelnym Liberte! W trakcie Igrzysk Wolności wrzucił on na Twittera wypowiedź Adama Gopnika, pisarza, dziennikarza New Yorkera: “Musimy mieć wolność do obrażania swoich ideologii: liberalizmu, lewicowości, katolicyzmu, islamu. Ale nie możemy tolerować słów, które wzywają do przemocy wobec ludzi.” W całości zgadzam się z drugą częścią tej wypowiedzi. Ale nie zgadzam się z pierwszą. Przede wszystkim dlatego, że istnieją dwa rodzaje wolności – Gopnik wspomina o jednej, o wolności DO. Ale istnieje także wolność OD. Pisał o tym Isaiah Berlin, twórca liberalizmu, w swoim głośnym tekście Dwie koncepcje wolności. Kiedy więc ktoś ma wolność do obrażania wartości, w które wierzę, ja mam wolność od tego, aby moje wartości były obrażane. Nie rozumiem też w ogóle potrzeby obrażania czyichkolwiek wartości – można przedstawić swoje inne zdanie na ten temat, ale czy koniecznie trzeba obrażać, szydzić i pogardzać? “Kasować” człowieka? Czy naprawdę chcielibyśmy żyć w świecie, w którym seksizm i mizoginia są dozwolone, bo “ach, bez przesady, obrażamy kobiety, ale tak samo przecież one mogą obrażać mężczyzn”. Albo w świecie, w którym dozwolony jest rasizm, bo – “przecież nie nawołujemy do przemocy wobec człowieka, tylko go obrażamy albo się z niego śmiejemy, z białych śmiejemy się przecież tak samo”. Wartości to zresztą coś tak głębokiego, tak wewnętrznego i tak bardzo związanego z człowiekiem, że atak (atak, nie odmienne zdanie) na jego wartości, jest atakiem na niego samego.7
Przyczyny
Co sprawiło, że social shaming i cancel culture stały się tak powszechne? Z pewnością wpływ na to ma pandemia koronawirusa. Ludzie mają już dość tej sytuacji, obostrzeń, niepewności i lockdownów. Naturalnie rośnie w nich frustracja, gniew i napięcie. Przy takim negatywnym pobudzeniu, każda rzecz może stać się punktem zapalnym. Ale choć cancel culture zintensyfikowała się w 2020 roku, to nie jest zjawiskiem nowym (zjawisko to narastało od ok. 2015 roku) i nie jest wyłącznie efektem pandemii. Na taki sposób zachowania ma wpływ postępująca polaryzacja społeczeństwa, którą niektórzy socjologowie określają nawet wtórnym strybalizowaniem. Tę plemienność powoduje oczywiście wiele kwestii, ale wśród najistotniejszych warto wymienić zwłaszcza algorytmizację mediów społecznościowych. Za ich pomocą znaleźliśmy się wszyscy w komorach pogłosowych, każdy we własnej, z których trudno się nam wydostać i zobaczyć inną perspektywę. Przyczyną jest też to, jak funkcjonują dziś media. Ich podstawowym celem jest utrzymanie czytelnika/ widza jak najdłużej w danym serwisie czy programie – z tego powodu artykułami, które generują nienawiść, złość czy gniew – podkręcają nasze emocje. Wreszcie, już wcześniej faworyzowaliśmy kulturę jednostronnego spojrzenia niż wielu opcji. Przykładem może być tu cykl konferencji TED – owszem, wiele z tych wystąpień ma dużą wartość intelektualną. Ale zwróćmy uwagę, że jest to zawsze wystąpienie tylko jednej osoby na jeden temat i prezentujące jeden pogląd. Nie ma tu możliwości konfrontacji, zadawania pytań, przedstawienia innych kontekstów. Debaty oksfordzkie, których celem jest właśnie takie wielostronne podejście, próba spojrzenia na problem z co najmniej dwóch stron, nie cieszą się w naszym świecie popularnością.
Konsekwencje
Jedną z głównych konsekwencji cancel culture jest widoczny na pierwszy rzut oka spadek jakości debaty publicznej, rosnący poziom agresji i nietolerancji w społeczeństwie. Zaczynamy rzucać szybkie oceny, wymuszać zajęcie stanowiska i brak kompromisowości nawet w sytuacjach, które są niejednoznaczne oraz bardzo skomplikowane. Nie potrafimy rozmawiać, kneblujemy sobie nawzajem usta. Zamiast zasypywać, jeszcze bardziej pogłębiamy istniejące już podziały. W październiku 2019 roku do cancel culture odniósł się Barack Obama, mówiąc na spotkaniu z młodymi aktywistami społecznymi tak: “Ta idea czystości, tego, że nigdy nie idziesz na kompromis, że jesteś zawsze politycznie “przebudzony” i tak dalej – powinieneś szybko to przezwyciężyć. Świat jest chaotyczny; pełen niejasności. Ludzie, którzy robią naprawdę dobre rzeczy, mają też wady. A ludzie, z którymi walczysz, kochają swoje dzieci i mogą mieć z tobą wiele wspólnego.”8 Konsekwencją cancel culture jest również spadek empatii i odwrażliwienie się na taki sposób komunikacji, co jednocześnie jest skutkiem i przyczyną, bo tworzy się zamknięte koło. W wyniku cancel culture rośnie także zjawisko tzw. autocenzury. Część osób, obserwując to, co się dzieje, chcąc zabrać głos w jakiejś sprawie, ostatecznie tego nie robi, obawiając się ostracyzmu. Ile nowych, ciekawych, mądrych, dobrych rzeczy przez to nie usłyszeliśmy i nigdy nie usłyszymy? Ale to, co wydaje się najważniejsze, to to, że cancel culture zubaża nasz świat i nas samych. Odziera go z różnorodności, niuansów, wielości wymiarów spojrzeń. Wtłacza go w jakąś jedną matrycę, która ma być dopasowana do wszystkich. Nie pozwala zobaczyć go naprawdę takim, jakim on jest. I na bardzo indywidualnym poziomie nie pozwala rozwijać się nam samym.
Podam przykład.
Titelitury braci Grimm vs Karzeł Cunninghama
Kiedy byłam dzieckiem, jedną z baśni, która zapadła mi bardzo w pamięć, była baśń braci Grimm – Titelitury. To historia o młynarzównie, którą ojciec postanawia wydać za mąż za króla i w tym celu mówi mu, że jego córka umie zamienić słomę w złoto – co jest oczywiście nieprawdą. Król zamyka dziewczynę w komnacie z kołowrotkiem i słomą i mówi, że jeśli nie uprzędzie z niej w ciągu nocy złotej nici, zostanie stracona. Dziewczynie na pomoc przychodzi jednak przerażający z wyglądu karzeł. Zamienia on słomę w złotą nić, ale nie robi tego bezinteresownie. Córka młynarza oddaje mu najpierw wisior, później pierścień, a na sam koniec – nie mając już nic – przyrzeka, że odda mu swoje pierwsze dziecko. Po trzech nocach, podczas których ostatnie źdźbło słomy zostaje zamienione w złoto, król wypuszcza młynarzównę z komnaty i bierze z nią ślub, a wkrótce potem rodzi im się dziecko. Wówczas znów zjawia się karzeł i mówi do królowej, że przyszedł po to, co mu przyrzekła. Kobieta błaga go, aby odstąpił od złożonej mu obietnicy, ale karzeł jest bezwzględny. Ostatecznie jednak zgadza się dać królowej trzy noce na to, by odgadła jego imię. Jeśli jej się uda, zostawi jej dziecko, jeśli nie – zabierze je ze sobą, a ona nigdy go już nie zobaczy. Na skutek zbiegu okoliczności królowej udaje się poznać imię karła dopiero trzeciej nocy, tuż przed odebraniem jej dziecka. Gdy je wymawia – Titelitury – karzeł z wściekłości sam rozrywa się na pół, a ona z dzieckiem i mężem żyją długo i szczęśliwie.
Kiedy czytałam tę baśń jako dziecko, bałam się karła i całym sercem byłam po stronie królowej. Uważałam, że odebranie jej dziecka jest nieludzkie, a karzeł zasłużył na karę. Sądziłam tak zresztą przez wiele lat później, kiedy czytałam tę baśń swoim córkom. Ale w 2015 roku Michael Cunningham, słynny amerykański pisarz, autor głośnych Godzin, wydał zbiór opowiadań – Dziki łabędź. W rzeczywistości historie te to znane baśnie, takie jak Dzielny, ołowiany żołnierzyk, Roszpunka, Piękna i bestia – opowiedziane jednak w wersji dla dorosłych i z zupełnie innej perspektywy. W zbiorze tym jest też oczywiście historia Titelitury. Cunnigham opowiada ją z punktu widzenia karła (stąd też tytuł opowiadania Karzeł). Przedstawia go jako zdeformowanego, odrzuconego, samotnego mężczyznę, który pragnie mieć kogoś, kogo będzie mógł kochać i kto pokocha jego. Pragnie po prostu mieć dziecko. Mimo fizycznych ułomności Karzeł ma odważne serce, chce dać od siebie coś komuś, choć jemu nikt nigdy nic nie ofiarował. Kiedy dowiaduje się o młynarzównie, postanawia jej pomóc. Przychodząc do niej każdej kolejnej nocy po to, by zamienić słomę w złoto i tym samym uchronić ją przed śmiercią, zaczyna wierzyć, że być może pod powłoką zdeformowanego ciała dostrzeże ona jego wnętrze, to, kim naprawdę jest i co czuje, że może go pokocha. Kiedy dziewczyna ofiarowuje mu najpierw wisior, a później pierścień, nie chce ich przyjąć. Największą nagrodą dla niego jest bowiem wyraz wdzięczności na jej twarzy. Ostatniej nocy odbywa z nią rozmowę na temat króla – że jak to możliwe, że zgadza się ona wyjść za mąż za człowieka, który bez wyrzutów sumienia zabiłby ją, jeśli nie wykonałaby jego rozkazu. W trakcie tej rozmowy, sam nie wiedząc jak, prosi ją, by oddała mu swoje pierwsze dziecko. Już w chwili, kiedy wypowiada tę prośbę, zaczyna tego żałować – nigdy bowiem nie chciał odbierać matce jej dziecka. Nie będę opowiadać tej historii do końca, po drodze jeszcze wiele się wydarzyło, choć zakończenie jest takie samo jak w baśni braci Grimm. Karzeł ostatecznie zostaje rozerwany na pół. Ale kiedy przeczytałam opowiadanie Cunninghama, mój odbiór oryginalnej baśni całkowicie się zmienił. Właśnie dzięki temu, że miałam możliwość zobaczenia drugiej strony, jej perspektywy i szerszego kontekstu.
Ta zmiana w ocenie, która dokonała się we mnie po przeczytaniu tych dwóch tekstów, była na tyle silna, że postanowiłam sprawdzić, czy inni ludzie zareagują podobnie. Czy szerszy kontekst tej samej historii będzie mieć wpływ na zmianę także ich zdania, czy sprawi, że będą mniej skłonni do jednoznacznych ocen. Postanowiłam zrealizować więc badanie; swego rodzaju eksperyment.
Eksperyment badawczy – metodologia
Pod koniec listopada na moim własnym profilu na Instagramie oraz na profilu infuture.institute zamieściliśmy ogłoszenie dotyczące udziału w eksperymencie społecznym. Zgłaszający się wiedzieli tylko, że będą musieli najpierw przeczytać dwa teksty – baśń braci Grimm oraz opowiadanie Michaela Cunninghama, a następnie odpowiedzieć na kilka pytań w krótkiej ankiecie. Spośród 111 osób, które zgłosiły chęć uczestnictwa, do 105 wysłaliśmy zaproszenia. Spośród uczestników utworzyliśmy dwie grupy badawcze, które czytały teksty w różnej kolejności. Pierwsza z grup najpierw czytała baśń Braci Grimm, a potem opowiadanie Karzeł Michaela Cunnighama. Druga grupa odwrotnie – w pierwszej kolejności czytała opowiadanie M. Cunnighama, a w drugiej baśń Braci Grimm. Po przeczytaniu każdego z tekstów, osoby oceniały postać Karła oraz odpowiadały na kilka pytań. Ocena postaci została oparta o technikę dyferencjału semantycznego. Na skali ocen umieściliśmy skrajne cechy np. porywczy vs łagodny, bezduszny vs wrażliwy, zły vs dobry. Osoby korzystały ze skali od 1 do 10. Im dana liczba znajdowała się „bliżej” danej cechy, tym wskazywała, że dana cecha bardziej dominuje np. 1 oznacza, że Karzeł to postać całkowicie porywcza, a 10, że całkowicie łagodna. Na bazie uzyskanych wyników wyciągnęliśmy średnie z ocen.
Ostatecznie każda z grup badawczych liczyła 21 osób (w badaniu wzięło udział więcej osób, ale niektóre przeczytały tylko jeden tekst albo przeczytały tekst, ale nie odpowiedziały na pytania we wszystkich ankietach, te wyłączyliśmy z ostatecznych analiz). Każda z analizowanych grup składała się więc tylko z tych osób, które przeczytały oba teksty oraz odpowiedziały na wszystkie pytania w ankietach. Skład grup dobraliśmy tak, aby były podobne do siebie pod kątem cech socjodemograficznych. W każdej grupie było 18 kobiet i 3 mężczyzn; 11 osób w wieku do 34 lat i 10 powyżej 34 lat.
Po przeczytaniu obu tekstów i obu ankiet uczestnicy eksperymentu otrzymali krótki debrief następującej treści: “Dziękujemy za podzielenie się opinią. Twój udział pozwolił nam na realizację eksperymentu badawczego. Przyglądamy się zjawisku polaryzacji, przedstawianiu świata jako czarno-białego. Chcieliśmy sprawdzić, czy i jak lektura baśni braci Grimm i opowiadania M.Cunninghama wpływa na zmianę oceny postaci Karła. Interesuje nas, na ile pokazanie szerszego tła, przedstawienie postaci z różnych perspektyw wprowadza zmiany w jej odbiorze. Czy pojawiają się odcienie szarości zamiast jednoznacznej oceny? Podzielimy się wiedzą, gdy zbierzemy wszystkie odpowiedzi.”
Eksperyment badawczy – wyniki
Wyniki eksperymentu, choć oczywiście nie są reprezentatywne dla całej populacji, potwierdziły moją tezę. Widać to zarówno na wynikach ilościowych – w ocenie dyferencjału semantycznego, jak i w refleksjach oraz komentarzach wpisywanych spontanicznie po udziale w badaniu. Poniżej kilka wykresów. Na pierwszym widać ocenę postaci Karła, dokonaną uczestników badania z grupy A (najpierw czytali baśń braci Grimm, później opowiadanie Cunnighama). Oceny po przeczytaniu pierwszego tekstu to niebieska linia, oceny po przeczytaniu drugiego tekstu to linia pomarańczowa. Widać, że nie nakładają się one na siebie. Po przeczytaniu baśni braci Grimm uczestnicy badania ocenili Karła m.in. jako bardziej przebiegłego, porywczego, nieczułego i egoistycznego. Po przeczytaniu opowiadania Cunninghama ocena Karła odchyliła się w drugą stronę – Karzeł został oceniony jako łagodny, czuły, prostolinijny, wrażliwy i altruistyczny. Na niektórych wymiarach różnica w średnich była dwukrotna!
Podobnie wyglądało to w grupie B, która teoretycznie miała łatwiejszą sytuację, bo najpierw czytała opowiadanie Cunnighama dające szerszy kontekst, a później baśń braci Grimm. I choć różnice w ocenie postaci Karła nie są tak duże, jak w przypadku grupy A, to wciąż są widoczne. Na wykresie poniżej na niebiesko zaznaczone są oceny po przeczytaniu opowiadania Cunnighama – Karzeł wypada w ocenach lepiej, i na pomarańczowo po przeczytaniu baśni braci Grimm – Karzeł wypada gorzej.
Co ciekawe, kiedy porówna się oceny postaci Karła dokonane przez obie grupy po przeczytaniu baśni braci Grimm, widać, że grupa B, która przeczytała tę baśń jako drugą – czyli miała więcej informacji i szerszy kontekst pochodzący z opowiadania Cunninghama – ocenia Karła lepiej, zwłaszcza na wymiarach porywczy:łagodny, przebiegły:prostolinijny, nieczuły:czuły (vide wykres poniżej).
Oprócz tego, że uczestnicy eksperymentu oceniali Karła pod względem cech charakteru, zostali poproszeni również wprost o odpowiedź na kilka pytań, w tym takich jak: Jak ogólnie oceniasz zachowanie poszczególnych bohaterów? Gdybyś miał/-a stanąć po czyjejś stronie, po czyjej byś stanął/ stanęła? oraz Na ile zmieniła się Twoja ocena Karła i Młynarzówny po przeczytaniu obu tekstów? Na dwóch poniższych wykresach widać wyraźnie – choć w grupie A jest to mocniejsze – że zmienia się przede wszystkim negatywna ocena Karła i Młynarzówny w zależności od tego, który tekst został przeczytany. Po przeczytaniu baśni braci Grimm aż 11 osób w grupie A oceniło Karła negatywnie, po przeczytaniu drugiego tekstu liczba ta spada do zaledwie 3. W grupie B – odwrotnie – po przeczytaniu tekstu Cunninghama, który dawał zachowaniu Karła szerszy kontekst, 7 osób oceniło tę postać negatywnie. Ale po przeczytaniu drugiego tekstu liczba osób, które oceniły Karła negatywnie, wzrosła dwukrotnie.
Uczestnicy eksperymentu, zapytani wprost, na ile zmieniła się ich ocena Karła po przeczytaniu obu tekstów, odpowiedzieli w grupie A – że oceniają go bardziej pozytywnie, a w grupie B, że bardziej negatywnie. Tylko 4 osoby w grupie A i zaledwie 2 w grupie B zaznaczyły, że ich ocena nie uległa zmianie (vide wykres poniżej).
Eksperyment badawczy – refleksje uczestników
Uczestnicy eksperymentu potwierdzili tezę o tym, że pozwolenie sobie na zobaczenie szerszego kontekstu, zmienia naszą perspektywę. I nie chodzi tu tylko o to, że zmieniamy zdanie, ale przede wszystkim o to, że zaczynamy patrzeć na świat inaczej. Szerzej. Że nie jesteśmy już tak skłonni do rzucania ocen i społecznego ostracyzmu. Wybrzmiało to szczególnie w części jakościowej badania – gdzie uczestnicy mieli możliwość podzielenia się swoimi refleksjami. Było ich bardzo dużo, poniżej przytaczam zaledwie kilka.
“Pamiętam, jak w dzieciństwie rodzice czytali mi tę baśń i wydawało mi się, że świat w niej przedstawiony jest czarno-biały. Teraz już nie jestem tego taka pewna.”
“Bardzo wciągająca opowieść. Nie jest jednowymiarowa. Zmusza do refleksji, czy dobro i zło są jednoznaczne? Tak jak każda moneta ma dwie strony. To opowiadanie również: z jednej strony baśń, z drugiej teraźniejszość. Dobro i zło, ale czy czarne jest czarne, a białe białe? A może świat jest szary i zawsze jest coś pośrodku?”
“Świat nie był dla mnie nigdy miejscem z czarno-białymi sytuacjami. Życie jest złożone i pełne szarości, tak samo jak postać Karła. Ludziom w dzisiejszym świecie bardzo łatwo przychodzi ocenianie innych, nie myślą o kontekście, nie zastanawiają się nad motywami, nad tym, czy my jako społeczeństwo nie przyczyniliśmy się do tego, jak dana osoba została ukształtowana (nie chce nikogo usprawiedliwiać przy tym).”
“Ocena postaci zależy od perspektywy jej pokazania. Im więcej skupiamy się na uczuciach i tym co dzieje się wewnątrz bohatera, tym większą darzymy ją sympatią. Pokazanie karła było tendencyjne. Autor postawił sobie za cel usprawiedliwienie jego pobudek. Kolejny dowód na to, że nie ma sytuacji czarno-białych, a istnieje wiele szarości.”
“Współczesna narracja i rozwinięcie motywów bohaterów rzuca zupełnie nowe światło na odklejoną od rzeczywistości baśń Braci Grimm i zmienia postrzeganie jej bohaterów. Chociaż są to osobne i fikcyjne utwory literackie, można wyciągnąć wniosek, że znając historie jedynie powierzchownie, łatwo jest mylnie ocenić sytuacje i działania jej uczestników.”
“Kontekst i wytłumaczenie motywacji postaci sprawiło też, że zdecydowanie pozytywniej oceniłam Karła i Królową, a Młynarz z Królem wywołali we mnie jeszcze więcej negatywnych emocji niż poprzednio. Badanie też po raz kolejny pokazało mi, że relatywizm moralny oraz oceny tak naprawdę są naszą codziennością i niezwykle trudno jest zawsze podejmować takie same etyczne decyzje – w sytuacji, gdy znamy ludzkie motywacje lub nie, gdy ktoś nam się wydaje bardziej znajomy niż nieznajomy.”
“Ogólna refleksja jest taka, że historię, fakty można opisywać na wiele sposobów, a tym samym wobec tej samej historii czy faktu można mieć odmienne zdanie, emocję czy ocenę sytuacji.”
“Refleksja jest taka, żeby zawsze patrzeć kontekstowo i nie oceniać do końca postaci zero-jedynkowo, bo sami nie wiemy, jak byśmy się zachowali.”
“Wydaje mi się, że (o dziwo) łatwiej jest nam ocenić źle człowieka, jeśli nie znamy jego motywów. W miarę, gdy poznajemy szczegóły z jego życia, w jakiś sposób jesteśmy w stanie ‘usprawiedliwić’ czyjeś zachowanie.”
Zamiast zakończenia
W sierpniu 2020 roku podczas zwiedzania zamku w Celje w Słowenii przez przypadek weszłam z moją 9-letnią córką do sali, w której znajdowała się wystawa średniowiecznych narzędzi tortur. Było to przerażające miejsce, z pewnością nie dla dziecka w tym wieku i nie dla osób szczególnie wrażliwych. Znajdowały się tam takie narzędzia, jak łoże sprawiedliwości, żelazna dziewica czy krzesło czarownic. Wśród prezentowanych narzędzi były też tzw. maski hańby albo maski wstydu. Były to żelazne maski w kształcie świńskiej głowy, maski z wiszącym językiem, maski z długim nosem. Zakładano je w średniowieczu osobom, które popełniły drobne przestępstwa – takie jak kłamstwa, plotkarstwo – i poganom. Osoby w maskach wystawiane były następnie na publiczne pośmiewisko. Wychodząc z tej sali, chcąc jakoś zminimalizować efekt tego, co zobaczyła moja córka, powiedziałam do niej: “Tortury dziś są zakazane, ludzie rozumieją, że nie wolno tego robić. Więc ta sala jest po to, żeby pokazać, że dojrzewamy jako społeczeństwo, że stajemy się coraz lepsi.” A jednocześnie kiedy dziś przypominam sobie maski hańby, które były średniowieczną formą social shamingu i obserwuję to, co dzieje się w mediach społecznościowych w ramach cancel culture – shame! shame! cancel! – zastanawiam się, czy ta zmiana jest na pewno taka, jakiej byśmy oczekiwali.
PRZYPISY:
1George Orwell, Rok 1984, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa, 2019, s. 26.
2Daję w cudzysłowie, bo choć wierzę w istnienie pewnego wspólnego moralnego systemu dla wszystkich ludzi (do niego zresztą odwołuje się konstytucja UNESCO spisana po II wojnie światowej), to jednak uważam, że po to mamy prawo i sądy, aby sprawiedliwość dochodzona była w ten sposób, a nie wymierzana przez ogół społeczeństwa.
3George Orwell, Rok 1984, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa, 2019, s. 21.
4Więcej na temat znaczenia i pochodzenia rasistowskiego znaczenia słowa nappy można znaleźć w historii dziennikarza Don Imusa.
5Daję w cudzysłowie, bo jak wyjaśnił to w swoim artykule Rafał Chabasiński z Bezprawnika, były to zarówno szczątki dzieci abortowanych, jak i poronionych.
6Hashtag #isoverparty używany jest, gdy ktoś narazi się opinii publicznej – zgodnie z jej oczekiwaniem ma zaprzestać mówić/ robić rzeczy, które jej nie odpowiadają lub po prostu zniknąć z publicznego życia.
7Robiłam niedawno research na temat Teda Kaczynskiego, znanego bardziej jako Unabomber. To wybitny amerykański matematyk, uznawany za geniusza ze względu na ekstremalnie wysoki wynik w teście inteligencji (wyższy od Alberta Einsteina), a jednocześnie terrorysta, który przez 20 lat, zanim został zatrzymany, zabił 3 osoby i ponad 20 ranił. Zajmujący się jego historią wielokrotnie podkreślają, że wpływ na to, jak potoczyło się życie Kaczynskiego – że z naukowca stał się mordercą – najprawdopodobniej miał wpływ eksperyment Henry’ego Murraya, w którym Kaczynski brał udział. Był to upokarzający eksperyment psychologiczny, którego celem było rozszczepienie osobowości uczestników. Z tego powodu w ramach tego eksperymentu m.in. publicznie wyśmiewano, pogardzano i krytykowano wyznawane przez nich wartości. Więcej w artykule: Harvard and The Making of an Unabomber.
8Źródło: E.S. Rueb, D.B. Tyler, Obama on Call-Out Culture: ‘That’s Not Activism’, New York Times, Oct 31, 2019. [tłumaczenie własne]
Zdjęcie na głównej: zrobiłam je w sierpniu 2020 w Ljubljanie w Słowenii, w alternatywnej dzielnicy Metelkova Mesto; na zdjęciu jedna z głównych instalacji artystycznych tam, ale niestety, nie wiem, kto jest jej autorem.