Design

Life after plastic – najistotniejszy trend po #LDF18
Tegoroczny London Design Festival zdecydowanie rozczarował – może po prostu liczyłam na więcej po zeszłorocznej edycji, a może Fuori Salone w Mediolanie, na którym byliśmy w kwietniu, postawił zbyt wysoką poprzeczkę. Było sporo tzw. wtop (jak chociażby wystawa Zero Women, która miała fantastyczny opis w katalogu, a okazała się tacą z 3 filiżankami ustawioną w rogu salonu fryzjerskiego…) i jednocześnie wiele instalacji, których nie było i o których nikt nic nie wiedział, choć opisane były w oficjalnych festiwalowych materiałach (chociażby Trace na Regents Street).
Najlepsze dystrykty to w mojej ocenie Shoreditch Design Triangle i Brompton Design District. W Shoreditch 3 najciekawsze instalacje to: AKT II Micro Dwellings (na zdjęciach poniżej) odpowiadający na trend postępującej urbanizacji, mikromieszkań i zrównoważonego budownictwa (na ile jesteśmy skłonni zmniejszyć swoją powierzchnię do życia tylko po to, by móc mieszkać w centrum miasta, a nie poza nim),
Anatome dotykający tematu zmieniającego się retailu (sklep z olejkami eterycznymi, a w rzeczywistości przestrzeń, która “dba o ciało i duszę” – można tam było kupić nie tylko olejki i suplementy diety, ale także umówić się na masaż, posiedzieć i poczytać książkę, czy napić się herbaty – na pierwszy rzut oka przestrzeń ta zupełnie nie wyglądała jak sklep)
oraz MyCoocoon/ Colour Energy Hub odwołujący się do trendu związanego z odczuwaniem rzeczywistości za pomocą wszystkich zmysłów, a nie tylko wzroku (w ramach MyCoocoon najpierw diagnozuje się, jaki mamy aktualnie nastrój, następnie dobiera się kolor do tego nastroju, a następnie jesteśmy zamykani w specjalnym kokonie, gdzie mamy szansę poczuć ten kolor wszystkimi zmysłami – emitowane są dźwięki, zapach, światło o częstotliwości niemającej negatywnego wpływu na nasz wzrok i dodatkowo jeszcze leżymy na specjalnej poduszce – po 3 minutach sesji w takim środowisku prawie zasnęłam; MyCoocoon dostępny jest w sprzedaży i polecany jest m.in. do biurowców, jako miejsce relaksu dla pracowników).
Jeżeli chodzi o Brompton Design District, to w zasadzie w całości poświęcony był on szukaniu alternatyw materiałowych dla plastiku (hasło przewodnie tego dystryktu to Material Consequences). Dodam, że temat eliminacji plastiku, zero waste, upcyklingu, recyklingu, zrównoważonego rozwoju, świadomej konsumpcji etc. przewijał się na festiwalu w zasadzie wszędzie. Spokojnie można powiedzieć, że był to temat numer 1 tegorocznego festiwalu. Ma on ogromny związek z przechodzeniem w ogóle na gospodarkę obiegu zamkniętego i świadomym korzystaniem z zasobów, które posiadamy, przy czym odpady traktowane są również jako zasób. Podczas festiwalu pokazane były m.in. różne sposoby wykorzystania różnego rodzaju odpadów, np. fusów z kawy – jedna firma robi z nich brykiet do kominków, druga filiżanki. Na zdjęciu poniżej kurtka zrobiona z opakowań po winie i taśmy elektrycznej, właśnie w myśl idei: “there is no such thing as waste, just resources in the wrong place”.
W kontekście alternatywnych materiałów dla plastiku sporo było także o biodesignie, czyli wykorzystywaniu zasobów naturalnych, w tym m.in. meduz (aktualnie mamy ich nadpopulację w morzach i oceanach), huby drzewnej (jako lamp i produktów z obszaru wyposażenia mieszkań), bambusa (np. słomki do picia), kokosa (do produkcji naczyń – talerzy jednorazowych, misek etc.)
Wszystkie te rozwiązania można traktować jako ciekawostkę, ale też można z nich wyciągnąć konkret do działań. Jakie są przykładowe konsekwencje i zastosowania trendu #LifeAfterPlastic do wykorzystania już dziś? Co najmniej trzy:
– opakowania – podczas festiwalu oberwało się przede wszystkim wodzie sprzedawanej w plastikowych butelkach (ale ten trend tak naprawdę dotyczy całej branży FMCG), zachęcano do picia wody bezpośrednio z kranu czy fontann miejskich, zaprezentowano alternatywne formy opakowań, takie jak chociażby Ooho – gdzie opakowanie wykonane jest z wodorostów i albo można je zjeść (po wypiciu wody lub soku, próbowałam – średnio mi smakowało) albo wyrzucić (proces rozkładu trwa dokładnie tyle samo, co skórki od pomarańczy); można spodziewać się, że trend ten będzie napędzany nie tylko przez samych (coraz bardziej świadomych) konsumentów, ale także retailerów (londyński Selfridges wycofał w tym roku wszystkie plastikowe opakowania z działu food hall);
– produkcja – nie panujemy dziś nad plastikiem i jego produkcją, nasz świat stoi plastikiem i na plastiku, mamy świadomość, że jeśli nie zmienimy tego stanu rzeczy, nasze dzieci/ wnuki będą miały ogromne trudności z funkcjonowaniem na tej planecie; oprócz sięgania po naturalne materiały, szuka się dziś alternatywnego materiału dla plastiku – takiego, który będzie mieć podobne właściwości, wytrzymałość i zastosowanie; na festiwalu zaprezentowany został m.in. Nuatan – bioplastik, który w odpowiednich warunkach ulega biodegradacji po 6 tygodniach. Zaletą Nuatanu jest to, że można wykorzystywać do niego te same linie produkcyjne, które wykorzystuje się przy tradycyjnym plastiku (czyli bazujemy na zasobach, maszynach, które mamy), minusem fakt, że wciąż jest 4x droższy niż zwykły plastik.
– retail/ transport – podczas LDF zaprezentowano także specjalny izolujący materiał do transportu produktów wrażliwych termicznie (branża spożywcza!); zamiast sztucznych, często plastikowych izolatorów w pluumo wykorzystuje się pióra pochodzące z kurczaków i kur, które kupujemy na obiad (dziś te pióra są głównie odpadem przy produkcji, i szczerze mówiąc, wcześniej nawet się nie zastanawiałam się, co się dzieje z piórami drobiu, które jest sprzedawane w sklepach spożywczych).
Tyle na szybko. Do tematu #LifeAfterPlastic będę jeszcze z pewnością wracać.