UFO w Londynie
Ok. Takiej akcji marketingowej jeszcze nie widziałam. W sobotę (19/07) w Londynie, w pobliżu Tower Bridge (w Potter Fields Park) wylądowało… UFO. Metalowej kapsuły w naprawdę sporym kraterze przez dwa kolejne dni strzegli agenci wyglądający co najmniej jak ci z filmu Men in Black. W poniedziałek (21/07) z kapsuły, podniesionej przez dźwig na wysokość 45m, wypadł (dosłownie!) nowy Opel Insignia. W ten sposób odbyła się światowa premiera tego samochodu.
No więc najpierw zdjęcia…
…i dwa filmy…
Making of:
http://www.youtube.com/watch?v=9Yp6UMRTBAo 510 426
A tak to wyglądało z góry:
http://www.youtube.com/watch?v=VheDd-vnUrU 510 426
Akcja „UFO” w liczbach:
- 3,2 tony – tyle ważyła kapsuła, w której umieszczony został Opel Insignia;
- 62 m – taką wysokość miał dźwig, który podnosił kapsułę;
- 45 m – z takiej wysokości spadł Opel Insignia;
- 7,6m/ sek – taką prędkość miał na liczniku Opel Insignia, podczas spadania z kapsuły na ziemię;
- 6 sek – tyle czasu zajęło Oplowi pokonanie „trasy” z kapsuły do ziemi;
- 3 km – taką długość miały kable podłączone do maszyny odpowiedzialnej za „spadanie” samochodu;
- 13 – tyle komputerowo sterowanych hamulców umożliwiło zatrzymanie samochodu (o wadze 2,7 tony) tuż nad ziemią.
Akcję przeprowadziła agencja Cow PR z Londynu.
Oczywiście ta akcja jest NIESAMOWITA. Ale wiecie, co jest jeszcze bardziej niesamowite? To, że „miasto Londyn” wydało zgodę na jej przeprowadzenie. U nas nie miałaby ona szans. Niestety.
Pamiętacie akcję z pomnikiem Mikołaja Onowałowa na Pl. Bankowym w Warszawie w ramach promocji tabletki na kaca? (pisał o niej m.in. billbordowy we wpisie Nawet kaca wyleczysz drażetką). Nawet przy tak małym przedsięwzięciu (pomnik stał przez zaledwie 4 godziny) organizatorzy akcji musieli „kombinować”, jak ją przeprowadzić. Nie wiem, czy ostatecznie zwrócili się o zgodę do Zarządu Dróg Miejskich czy innych organizacji – ale nawet jeśli, to takiej zgody na 99% by nie otrzymali (niestety, wiem to z autopsji…). I przez to koło się zamyka, bo: miasta nie wydają zgody na niestandardowe działania reklamowe; reklamodawcy działają więc na własną rękę i własne ryzyko; akcja „nielegalna” ma potem kiepski PR w urzędach; urzędy więc jeszcze bardziej zaostrzają swoje podejście do niestandardów; i tak dalej, i tak dalej.
Ciekawe, kiedy to się zmieni. Tym bardziej, że fajna niestandardowa akcja reklamowa może być także promocją dla samego miasta. Naprawdę. Przykładów nie trzeba daleko szukać – wystarczy wrócić do początku tego wpisu. Tower Bridge to jeden z najbardziej znanych obiektów Europy, o ile nie świata nawet. I jakoś nikt nie miał nic przeciwko, żeby na jego tle odbyła się akcja promująca… samochód.