Inne
Kto idzie na MediaTrendy- wyniki konkursu
We wtorek o północy zakończył się konkurs, w którym nagrodą były trzy wejściówki na konferencję MediaTrendy. W nadesłanych zgłoszeniach przeważał Facebook – nic dziwnego, rok 2010 został ogłoszony przecież rokiem Facebooka. Jury – w składzie Agata Wiewióra, Project Coordinator, SAR oraz Natalia Hatalska, czyli ja 🙂 – oceniało więc przede wszystkim jakość nadesłanych uzasadnień. Ostatecznie, zdecydowałyśmy (jednogłośnie! :)), że nagrody (udział w przyszłotygodniowej konferencji MediaTrendy) otrzymują: Roch Kudła (za tekst: „Banalne czy unikalne, potrzebne komukolwiek czy zbędne… Pytanie wystarczająco uniwersalne, żeby zaistnieć w miliardach kontekstów. Lubisz to?”), Michał Żuk (za tekst: „Zaadaptowanie się portalu społecznościowego Facebook.com na polskim rynku”) oraz Ilona Trzeciak (za tekst: „Jest krzyż, jest impreza!”). Zwycięzcom serdecznie gratuluję, wszystkim, którzy nadesłali zgłoszenia – dziękuję za udział. Poniżej zwycięskie prace. Z Rochem, Michałem i Iloną skontaktuję się mailowo, żeby ustalić szczegóły przekazania zaproszeń.
Roch Kudła
Banalne czy unikalne, potrzebne komukolwiek czy zbędne… Pytanie wystarczająco uniwersalne, żeby zaistnieć w miliardach kontekstów. Lubisz to?
W ubiegłym roku Facebook zaistniał na szeroką skalę na polskim rynku, docierając do większości z nas. Jeśli nie po bożemu, przez internet, to z rekomendacji znajomego lub mediów, którym bezwstydnie kradnie naszą uwagę. Jeśli nasza-klasa rozdziewiczyła miliony Polaków, czyniąc ich Internautami, to Facebook zaoferował im stały, partnerski związek. Jeśli NK sporadycznie pojawia się w mediaplanach, to FB jest pozycją absolutnie obowiązkową – w mediaplanie, poza nim lub całkowicie zamiast niego. Dlatego właśnie 'wejście smoka pod polskie strzechy’ w wykonaniu Facebooka to moim zdaniem bezprecedensowe wydarzenie roku 2010 na lokalnym (i nie tylko zresztą) rynku mediów i reklamy.
Facebook zaistniał w powszechnej świadomości szybciej, wyraźniej i skuteczniej niż którykolwiek z poprzedzających go serwisów społecznościowych czy kontentowych. Do profilu lub fanpejdża na Facebooku odsyłają nas celebryci i outsiderzy, politycy i inni wariaci, a także osobowości świata kultury. Do polubienia zachęcają potencjalni pracodawcy, koleżanki z pracy, media (w tym polskie radio i telewizja), a wreszcie – lbnl – setki tysięcy małych i dużych brandów. Chcąc tego czy nie, marketerzy konkurują o lajki na równi z naszymi znajomymi, wróżkami i premierami filmowymi.
To pierwszy rok, w którym liczące się marki pokazały adres profilu FB na outdoorze, w reklamie telewizyjnej i w Internecie, woląc czasem odesłać tam, niż na stronę www promującą produkt. Czy rozdając na ślepo gadżety, czy realizując przemyślaną strategię, wszyscy pytają nas o jedno. Lubisz to? Tego naprawdę jeszcze nie było. Parafrazując pana z cygarem można by rzec, że jeszcze nigdy tak wielu nie zależało od tak wielu. (Pracując zresztą na majątek tak niewielu.) To w odpowiedzi na Facebooka Google mówi „+1”, a NK „fajne”. Za późno. „Lubię to” rządzi.
A za rok pokiwamy głowami nad tym, jak to mobilna wersja FB nauczyła kolejne 20% populacji korzystać z Internetu w komórce 🙂
Michał Żuk
Zaadaptowanie się portalu społecznościowego Facebook.com na polskim rynku
Napływ użytkowników Facebooka w Polsce był lawinowy. Można pewnie tutaj mówić o zjawisku przekroczenia masy krytycznej. Ludzie, widząc, że coraz więcej znajomych z ich otoczenia ma konto na tym serwisie, sami zapragnęli dołączyć do tego grona. To pociągnęło za sobą kolejne tysiące użytkowników, którzy nie chcieli być poza miejscem, w którym wszystko się dzieje. Dziś oficjalne komunikaty wskazują na grubo ponad 5 mln użytkowników Facebooka w Polsce. Stan z początku 2010 roku wskazywał około 3 mln. Oczywiście przyrosty w 2009 roku były większe (z poziomu kilkuset tysięcy), jednak dopiero w takiej skali (penetracja wśród internautów na poziomie 25%) ten serwis nadaje ton polskiej sieci.
A dzieje się tam wiele, także z punktu widzenia planowania kampanii reklamowych w mediach. Po pierwsze Facebook to miejsce niemal pozbawione tradycyjnych reklam odsłonowych (badania wskazują na ich nikłą skuteczność w „społecznościówkach”). Mamy natomiast ponad 200-tysięczne grupy fanów marek takich jak Cropp, Mały Głód czy WOŚP. Dzięki takim funkcjonalnościom jak prosty „like” i „obrandowane” profile, użytkownicy mają możliwość uzewnętrznienia swoich preferencji konsumenckich. Oczywiście to tylko początek do dwustronnej komunikacji, jakiej wcześniej nie było na NK, gronie czy innych serwisach. Lecz nie tylko fan-page’ami żyje Facebook. To też miejsce, w którym konsumencki głos ma siłę, jakiej nie miał do tej pory – i bez skrupułów konsumenci go wykorzystują przeciwko niechcianym praktykom. A te głosy niezadowolenia oprócz spraw społecznych i politycznych, nierzadko dotyczą praktyk marketingowych. O wpływie facebookowych użytkowników na decyzje marketingowe firm mogliśmy się przekonać choćby ostatnio w związku z nietrafioną kampanią marki adidas na ścianie Torów Wyścigów Konnych w Warszawie.
To otwiera nowe możliwości dla użytkowników, konsumentów, ale też marketerów. W 2010 roku każdy zastanawiał się, jak ugryźć Facebooka, chyba poza firmą Danone nikt nie wykorzystał jego potencjału na większą skalę. Rok 2011 być może będzie już rokiem przemyślanych działań marketingowych na „Fejsie”. Oby!
Ilona Trzeciak
Jest krzyż, jest impreza!
Czyli największa wydarzenie kulturalno-medialne w Polsce minionego roku.
Błyszczący jak diament przykład połączenia działań online z działaniami offline. Każde medium dostępne we współczesnym świecie miało swój przyczynek w rozwoju kombajnu największej kampanii promocyjnej społeczeństwa polskiego na świecie. Telewizja nadająca non stop sytuację spod krzyża, każda pierwsza strona dzienników polskich, każda rozkładówka popularnonaukowych magazynu, top 5 w nagłówkach głównych serwisów informacyjnych w Internecie, zbiór stron internetowych, fan page’y na Facebooku: gdzie jest krzyż, zostawcie krzyż i inne organizujących polskie społeczności wokół najbardziej popularnego „pomnika poległych tej dekady”.
Zasięg – ogólnoświatowy
Target – bez limitów/ bez ograniczeń
Media – wszystkie
Bitwy obrońców z bojkotującymi, bojówkami, policją, homoseksualistami, młodzieżówką wszechpolską i wszystkimi, którzy akurat byli w pobliżu, czy zadeklarowali swoje „czuwanie” na Facebooku były transmitowane wszelkimi kanałami dystrybucji, często w innowacyjny i zaskakujący sposób.
Od gry na Facebooku i nie tylko o znamiennym tytule: „Gra obrońca krzyża”- pokazującej ilu Komorowskich uda Ci się zabić w obronie krzyża po falę remixów na Youtubie pieśni chrześcijańsko-patriotycznych w stylu disco, house, drum’n’base itp.
Akcja dała cudowny i zaskakujący przykład, jak można z niczego zrobić coś nikłym nakładem pieniędzy, jak olbrzymim wyznacznikiem i polem do komunikacji są media społecznościowe, mobilne aplikacje umożliwiające archiwizację i dzielenie się emocjonującymi przeżyciami z miasta i jaka szkoda, że wtedy jeszcze nie funkcjonowała polska wersja FB Places/ kiedy jak nie wtedy miałaby swój największy boom.