Handel
Co tak naprawdę oznacza info, że Amazon będzie korzystał z dronów?
Dziś moją tablicę na Facebooku dosłownie zalała informacja o tym, że Amazon planuje dostarczać przesyłki za pomocą dronów. Zagranicą pisali o tym m.in. Robert Scoble, The Next Web, Business Insider, GeekWire, Engadget, w Polsce – Michał Górecki, Michał Jaskólski czy Adam Przeździęk. Lista długa, ale oczywiście niepełna, bo składająca się tylko z tych, których subskrybuję. Info podrzuciło mi też mailowo kilku czytelników. Tak silna reakcja mediowa nie dziwi – sama wspominałam niedawno o dronach i o tym, że generują dziś one spore publicity (Miej oko na: drony). Ale dla pełnego obrazu warto podkreślić, że w tej informacji tym razem niekoniecznie chodzi o drony (choć o nich mowa).
Jakiś czas temu występowałam na konferencji EuroCash (lider na polskim rynku hurtowej dystrybucji produktów FMCG), gdzie mówiłam o tym, jak może w przyszłości wyglądać handel. Pamiętam, że dla potrzeb tamtej prezentacji zrobiłam porównanie przychodów Walmarta (największy na świecie retailer offline) i Amazonu (największy na świecie retailer online). Zrobiłam to porównanie, bo w The Economist przeczytałam złowieszcze zdanie: „Shops are to shopping what typewriters are to writing: an old technology doomed by a better successor.” Oczywiście, rozwoju e-commerce i m-commerce nie można zakwestionować, ale przychody Walmarta są dziś (wciąż) 10-krotnie wyższe niż przychody Amazona (za 2012 rok Walmart 600mld$, Amazon 60mld$). Pytanie – dlaczego?
Odpowiedź jest bardzo prosta. To, czym m.in. przegrywają dziś online’owi gracze, to czas dostawy. Żyjemy w kulturze nanosekundy, więc wszystko ma być dostępne już, teraz, natychmiast. Kiedy potrzebny jest mi chleb, potrzebny jest mi na kolację, a nie jutro. Kiedy kupuję książkę, też chcę ją czytać od razu, a nie czekać co najmniej 24h. Między innymi, z tego właśnie powodu, w świecie offline obserwujemy silny trend określany często jako „everything is retail” (zakupy mogę zrobić na stacji metra, na przystanku, czy podczas oglądania programów telewizyjnych – por. np. aplikację – Watch with eBay). Ja sama wolę to zjawisko określać jednak jako „wszystko jest strefą przykasową”, bo w rzeczywistości chodzi tu o wspieranie impulsowości zakupów (widzę coś, chcę to, kupuję od razu i najlepiej dostaję od razu). W ramach tego trendu mamy więc chociażby takie rozwiązania jak Click&Collect Tesco (zamawiam online, odbieram w ciągu 2-3 godzin w dogodnym miejscu).
Ale zjawisko to widzą przede wszystkim i doskonale rozumieją online’owi gracze. Google ma usługę Google Shopping Express – gdzie mogę zrobić zakupy w wielu sklepach jednocześnie (jedzenie, kosmetyki, rzeczy do domu, ubrania etc.), a wszystko przyjdzie na wskazany adres w jednej paczce i w ciągu zaledwie kilku godzin.
Dzisiejszy news Amazona o dostarczaniu produktów za pomocą dronów wpisuje się dla mnie właśnie w trend szybkiego czasu dostawy. Istotne nie są same drony, ale to, że dzięki nim każda przesyłka dotrze do adresata w ciągu 30 minut. Rozwiązanie ma być co prawda powszechnie dostępne w ciągu najbliższych kilku lat, ale jakoś nie dziwi mnie zupełnie, że Bezos wspomniał o nim przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Teraz skojarzenia z Amazonem są jednoznaczne, prawda? 🙂
Amazon Prime Air:
Zdjęcie na głównej: amazon.com