Internet
Mój komentarz do sprawy: Schaffashoes vs Fashionelka
Przeczytałam na blogu Maćka Budzicha o akcji Schaffashoes vs Fashionelka, zajrzałam do Fashionelki i na profil Schaffashoes. I nie ukrywam, że jestem zniesmaczona. Podkreślę – postawą obu stron. Tyle się mówiło ostatnio o współpracy z blogerami, a i sama blogosfera już nieco okrzepła – wydawać by się więc mogło, że tego typu sytuacje raczej się nie zdarzą. A jednak. Główny powód, moim zdaniem? Są trzy, niestety. Niedojrzałość (i rynku, i osób zajmujących się social mediami, i samych – niektórych oczywiście – blogerów), brak profesjonalizmu (po obu stronach) i brak przejrzystych zasad. Nie będę oceniać zachowania Fashionelki ani Schaffashoes – jedna i druga postawa z etyką w biznesie nie ma nic wspólnego (a już grożenie komuś – komukolwiek! – Urzędem Skarbowym jest poniżej pasa, naprawdę), ale moje zastrzeżenia w tym przypadku budzi przede wszystkim przejrzystość zasad.
Rozumiem (choć nie popieram), że niektórzy blogerzy rozliczają się barterowo. A barter to płatność jak każda inna, a więc równa się reklamie. Co więc oznacza sformułowanie Schaffashoes “buty przekazane nieodpłatnie nie pokryły się ze stylizacją”? Bo skoro nieodpłatnie (np. w ramach działań PR-owych) to jaka stylizacja jest wymagana? A jeśli płatnie (barter) – to czy stylizacje z ubrań przekazywanych barterowo są oznaczone na blogu jako reklama?
Każda taka wątpliwość i każda taka niejasność uderza w wiarygodność blogera przede wszystkim.
I żeby było jasne. Nie mam nic przeciwko informacjom o produktach pojawiających się na blogach. Nie mam też nic przeciwko reklamom. Ale ważne jest jasne rozgraniczenie. Jeśli firma przekazuje coś blogerowi w ramach działań PR-owych (do tzw. testów – jakkolwiek zwał), nie ma prawa wymagać od blogera, żeby przygotował na ten temat konkretną publikację. Inna kwestia, czy bloger zatrzymuje przekazaną rzecz – zwłaszcza o dużej wartości – i jak się z tym czuje – gadżet, gift i łapówkę dzieli naprawdę bardzo cienka linia (BTW: w ustawie o VAT istnieje zapis, że wartość przekazywanych kontrahentowi przez firmę giftów w ciągu roku nie może przekraczać kwoty 100PLN – i zapis ten moim zdaniem dotyczy także blogerów). To od blogera zależy, czy poruszy dany temat – kiedy i jak to zrobi. Jeśli jednak firma przekazuje blogerowi coś w ramach barteru – to zarówno firma, jak i bloger mają obowiązek dbać o to, aby było to jasno oznaczone (reklama/ artykuł/ materiał sponsorowany). Oprócz tego, jedna i druga strona w takim wypadku musi wywiązać się ze swoich zobowiązań.
I na koniec. Maciek napisał u siebie: “mam wrażenie, że potyczek między paniami będzie w polskiej blogosferze jeszcze sporo”. Oby nie. Każda taka “akcja” ma ogromny wpływ na negatywne postrzeganie blogosfery i samych blogerów jako “nieprzewidywalnych jednostek”. W krótkiej i długiej perspektywie – taki wizerunek blogosferze i blogerom szkodzi.
Zdjęcie we wstępniaku i na głównej: nunodantas, flickr.com