Spora dawka inspiracji po konferencji Media Trendy 2013 [relacja]
Powiem tak. Rynek konferencji branżowych w Polsce jest dość zepsuty. Nie wiem jak Wam, ale mi przeszkadza przede wszystkim ich niski poziom merytoryczny, spowodowany tym, że prelegenci zamiast mówić o rynku, trendach, kampaniach, prezentują swoją firmę albo swój produkt (tzw. prezentacje sprzedażowe). W efekcie, naprawdę na niewielu konferencjach bywam, zwłaszcza jako uczestnik. Jednak jednym z kilku dosłownie wyjątków jest konferencja Media Trendy, z której jeszcze ani razu (a bywam na niej od kilku lat) nie wyszłam bez porządnej dawki inspiracji. Tak było też i tym razem. Konferencja Media Trendy odbyła się w ubiegły piątek, dziś moja krótka relacja.
Dwoma najciekawszymi wystąpieniami dla mnie były prezentacja Geoffreya Hantsona (Creative Director, Duval Guillaume Modem) oraz Yuriego Suzuki, który współpracuje m.in. z Disney Lab, ale przede wszystkim jest artystą bardzo mocno wykorzystującym w swoich pracach nowe technologie. To on stoi za głośną ostatnio kampanią Oreo Separator:
http://www.youtube.com/watch?v=ryas71YWsx4
oraz akcją dla piwa Red Stripes Make Something from Nothing:
Nie ukrywam, prezentacja Yuriego była prezentacją dość trudną. Kiedy mówił o takich projektach, jak Musical Kettle czy Botanicus Interacticus (projekt w ramach Disney Lab) myślałam sobie – „OK, trzeba mieć naprawdę wielki umysł i wielką wiedzę, żeby coś takiego wymyślić, ale – Yuri, what’s the story behind, where is the brand?” I myślałam tak aż do momentu, dopóki nie zobaczyłam rozwiązania Tesla Touch. Jak dokładnie działa, możecie zobaczyć na filmie poniżej – w skrócie powiem tylko, że rozwiązanie to walczy z problemem, z jakim mamy do czynienia dziś. Mianowicie, że obcując z płaskimi ekranami (telefony, tablety, kioski interaktywne w miastach, wyświetlacze w muzeach etc. etc.) zanika nam zmysł dotyku (akurat o tym problemie rozmawialiśmy też krótko podczas spotkania w Concordii w Poznaniu w zeszłym tygodniu). Tesla Touch umożliwia natomiast wyczuwanie faktur (szorstkie, chropowate, pofalowane, miękkie, twarde etc.) mimo płaskiego ekranu. A zastosowania tej technologii w komunikacji z konsumentem są już nieograniczone. I wtedy przypomniało mi się też to, co powiedział mi podczas obrad na ostatnim KTR-ze Paweł Ciemiński z G7, że proces kreatywny to proces nieskończony. Najważniejsze jest mieć więc inspirację. I dlatego tak ważne jest śledzenie najnowszych trendów i rozwiązań. Trzeba je najpierw znać (i z początku może nawet nie do końca rozumieć ich sens), żeby później można je było przełożyć na działania marketingowe.
Świetne wystąpienie miał też Geoffrey Hantson z Duval Guillaume Modem – z agencji, która odpowiadała za takie akcje jak TNT Push the Button (blisko 45 mln wyświetleń na YT), Coca Cola Unlock the 007 in You (ponad 10 mln wyświetleń na YT), Carlsberg Puts Friends To a Test (akcja sprzed miesiąca, blisko 4 mln wyświetleń na YT), Amazing Mind Reader Reveals His Gift (ponad 9 mln wyświetleń na YT). Ze wszystkich akcji, które pokazał Geoffrey, nie znałam tylko jednej – tej poniżej i naprawdę mną wstrząsnęła:
Amsterdam Red Light District – Stop the Traffik
Ale najciekawsze w wystąpieniu Geoffreya było nie to, że pokazywał świetne kampanie. Większość z nas i tak już je kiedyś widziała. Najciekawsze było to, że Geoffrey zdradzał tzw. behind the scenes. Obalił m.in. mit, że wszystkie kampanie opierające się na „wkręcaniu użytkowników” są ustawione. Oczywiście, całość jest wyreżyserowana, ale ludzie którzy są wkręcani, są prawdziwi i niczego się nie spodziewają. Tylko wtedy taka akcja będzie miała impact. Mówił też o zapleczu i przygotowaniu się do danej akcji. Wspomniał np. że akcji dla TNT nie mogliby zrealizować pewnie w USA, bo gdyby oni zaczęli strzelać na niby, w Stanach ktoś mógłby zacząć strzelać naprawdę. W tej akcji, czego na filmie nie widać, brało udział 200 osób z obsługi (w tym także prawnik, służby medyczne etc.). W przypadku kampanii Carlsberga mówił, że w rzeczywistości zdecydowana większość „przyjaciół” odmówiła pomocy. A przy kampanii Coca-Coli o tym, że z ok. 200 osób, które wzięły udział w akcji, wybrali tylko kilka tych, które wyglądały najlepiej i które najbardziej pasowały do marki (to było odniesienie do zarzutu, że ta akcja to fake, bo to niemożliwe, żeby wszyscy przypadkowy przechodnie byli tak dobrze ubrani 🙂 i jednocześnie nawiązanie do kwestii technicznych istotnych przy takich akcjach – np. liczba kamer koniecznych przy nagrywaniu).
Ciekawe wystąpienie miała też Sara Ekholm z Volontaire (wypadłaby pewnie jeszcze lepiej, gdyby nie fakt, że strasznie się denerwowała). Mówiła o akcji Curators of Sweden – o tym, że mieli naprawdę sporo problemów z treściami, które publikowały niektóre osoby (m.in. o masturbacji, zarzuty wobec ministra spraw zagranicznych, o Żydach etc.), ale nigdy żadnej z tych wypowiedzi nie ocenzurowali. Pomyślałam wtedy, że w Polsce taka kampania nie miałaby raczej szansy na realizację 🙂 (vide poniższe podsumowanie New Yorkera).
Tyle z mojej strony. Z niecierpliwością czekam na przyszłoroczne Media Trendy.
Zdjęcie na głównej: Przemysław Borys